5 tysięcy i do pracy

5 tysięcy i do pracy

Masz 20 lat. Właśnie rozpoczynasz studia. To jedna wielka przygoda. Wybrać kierunek, który nie wymaga wiele, aby go zaliczyć i ukończyć. Uciekniesz od rodziców do innego miasta, będziesz żył jak król. Rodziców stać,aby zapewnić ci utrzymanie w innym mieście. Jedynie czego wymagają to,abyś zaliczał kolejne semestry. Umowa wydaje się być w porządku. Rodzice myślą, że będzie cały czas się uczył, przesiadywał w bibliotece. Ty jesteś sprytniejszy. Wiesz jak zaliczysz studia minimalnym nakładem sił. Umiesz ściągać, dobrze się wysławiasz, podczas egzaminów ustnych zaczarujesz egzaminatora. Kończą się studia. Czeka cie tylko obrona. Nie chce ci się pisać pracy. Kupisz ją. Tak też się dzieje. Bronisz się i zdobywasz dyplom. Laba się skończyła, należy znaleźć pracę. Nie będziesz aplikował na podrzędne stanowiska. W końcu jesteś panem magistrem. Każdy musi liczyć się z twoim zdaniem. Chcesz zarabiać 5 tysięcy. Za mniej nie wstajesz z łóżka. Oczywiście służbowy telefon, komputer i samochód to podstawa. Chcesz często jeździć w delegacje. To sprzyja romansom. Należy ci się. Tak ciężko pracujesz. Jeśli jakimś cudem żadna kobieta nie będzie zainteresowana relacją to najwyraźniej jest upośledzona. Hotel musi opłacić pracodawca. Prostytutki i alkohol także. Musi cie docenić. Tak cennym jesteś pracownikiem. Bez ciebie firmie zbankrutuje. Chyba musisz się obudzić